Zapisy posypały się na nas jak popiół w trakcie nabożeństwa środy popielcowej. Udźwignąć ten temat nie było łatwo. Przede wszystkim ten jakże popularny weekend wśród polskich turystów był prologiem do tygodniowego wypoczynku, przez co flota jachtów na Mazurach była niezwykle rozrzedzona i w dużym stopniu porezerwowana. Z tego powodu musieliśmy rozbić podjęcie łódek na Wilkasy i Giżycko. Wyszło to całkiem sprawnie jak się potem okazało, mimo niemałych odległości geograficznych. Oczywiście porty też wymagały od nas wcześniejszych rezerwacji - i tak cała keja w Sztynorcie czekała nas, podobnie ognisko oraz awaryjne miejsca w pokojach w Kietlicach.

Podział łódek z kilkoma epizodami negocjacyjnymi przebiegł gładko, w pełni profesjonalni skipperzy i w pełni uradowani i rozentuzjazmowani uczestnicy dopełnili obrazu sytuacji. Pierwszego dnia zabawa w Zęzie (pasiaste stroje całej ekipy), drugiego - dla odmiany wieczór przy ognisku z gitarą i pomrukami oraz lubieżną konsumpcją ... napojów i specjałów ogniskowych. Pogoda nie rozpieszczała, wiele obaw było przed wyjazdem co to będzie. Ostatecznie było jak na ten chłodny tydzień sierpnia bardzo dobrze pod kątem wietrznym i trochę lepiej niż prognozy wskazywały pod kątem sumy opadów. O temperaturze nie wspominamy, gdyż ta była bardzo gorąca dzięki ilości osób na wyjeździe zebranych.

Po przyjeździe mieliśmy bardzo emocjonujący konkurs na najlepszą załogę , którego to konkursu zwycięzcy i goście zebrali się ponowanie w lokalu Aioli w Warszawie by podsumować całą akcję. Bardzo udany i wymagający wyjazd, na długo zapadnie nam w pamięci. Oby więcej takich przygód! Ahoj! Madonna...