Przeszukaj serwis
wyjazdy@onefun.pl   +48 515 505 310

Kuba – wspomnienia z podróży oraz praktyczne wskazówki

Kuba ?? – wspomnienia z podróży oraz praktyczne wskazówki.  Odc. 1 – HAWANA

Na Karaiby latamy regularnie. Spośród wszystkich wysp Morza Karaibskiego, palmę pierwszeństwa w regionie zdecydowanie i niepodzielnie dzierży Kuba (El Crocodilo jak mawiają lokalsi). W każdym względzie – powierzchni, ludności i historycznego znaczenia. Nic więc dziwnego, że postanowiłem rozpocząć swoją przygodę z tymi rejonami właśnie od tego hegemona.

Dodatkowo, co pociąga turystę najbardziej to fakt, że od momentu rewolucji 1959 roku czas praktycznie stanął tam w miejscu. Auta old-timery, plus pochodzące z braterskiej pomocy Lady Samary , Moskwicze i inne klasyki, które u nas nie byłyby zapewne dopuszczone do ruchu, lub nie przeszłyby corocznych przeglądów wypleniają tu przestrzeń uliczną dużych miast, prowincji i zapadłych, zapomnianych dziur. Obowiązkowo w każdym historycznym aucie – radio z wyświetlaczem LCD , a na nim raperskie wideokilpy, gdzie latynoscy odpowiednicy Eminema czy Dr’a Dre pławią się w luksusie nucąc coś pod wąsem w mało zrozumiałym języku hiszpańskim. Oczywiście w otoczeniu pięknych dam w strojach kąpielowych ostro wżynających się w kształtny zad.

Jaka jest Kuba naprawdę, czy coś można powiedzieć na jej temat po 14 dniach pobytu? Na pewno są to obserwacje powierzchowne, ale spróbuję kilka kwestii w tym krótkim sprawozdaniu przekazać / naświetlić.

Relację zaczniemy od Hawany, którą Mark Kruklansky słusznie określił jako miasto namiętne i rozgorączkowane, niczym miłość brzydkiej kobiety. Zadziwia brak intymności miasta, ulice zdają się wchodzić do domów (co za tym idzie także hałas z nich się dobywający), spacerowicze są w stanie poprzez kratę wejrzeć w głąb kubańskich hacjend – zazwyczaj widząc salon i kuchnię. Nie bez kozery mówi się, że Kuba to pod tym względem najbardziej otwarte miejsce na globie. Życie rodzinne dosłownie wychodzi tutaj na ulice.

Odór uliczny nie jest tak mocny jak dla przykładu w indyjskim Radżastanie, nawet widać u mieszkańców pietyzm w utrzymywaniu czystości. Ciągłe polewanie ulic i zgarnianie miotłą nieczystości poprzez boczne rynsztoki do studzienek kanalizacyjnych to poranny rytuał. Nocą ulice, kocie łby czy bruk przed restauracjami myje się płynem czyszczącym! Jakby starając się nadać blask wypłowiałym kamieniom pamiętającym wydarzenia sprzed setek lat. Kuba się wali, budynki w Hawanie w 30% nie spełniają norm bezpieczeństwa, a jednak te skromne poletka własności prywatnej są poddawane codziennym rytuałom pielęgnacyjnym. Mocno kontrastujący widok.

Podobne kontrasty zauważamy pomiędzy starą Habana Vieja, a Centro Habana, która to nie jest aż tak reprezentatywna jak stara część miasta. Stanowi miejsce mieszkania dla lokalnych habaneros, brak tu infrastruktury turystycznej, czy też rozrywkowej. Szybkie przejście z Plaza Centrale w boczną uliczkę pozwala nam się zagłębić w codzienne rytuały zwykłych szarych mieszkańców największego miasta na Karaibach.

Jakże inny jest Malecon – czyli nabrzeże, taki odpowiednik amerykańskich “waterfronts”. Oddziela się on ewidentnie od reszty miasta wysokimi hotelami i penthouse’ami zlokalizowanymi przy ulicy biegnącej wzdłuż bulwaru o który regularnie roztrzaskują się atlantyckie fale oceaniczne. Miejsce romantycznych spacerów, poznawania nowych miłości i zwykłego przesiadywania i nicnierobienia. Miejsce zaczynające życie towarzyskie zaraz przez Zachodem Słońca, wcześniej wykorzystywane głównie przez kabriolety do pokazywania splendoru stolicy dla rzeszy wygłodniałych widoku pogranicza miasta i oceanu – turystów, oraz miejscowych rybaków dość prozaicznie walczących o skrawek rybiego mięsa do kolacji czy obiadu.

Ogólny odór tanich spirytualiów (a w zasadzie rumu), gorącej atmosfery podzwrotnikowej – i jak na duże miasta krajów trzeciego świata – jednak spokoju względem turystów/ nie zaczepiania i poczucia względnego bezpieczeństwa sprawiają, że Hawana to swoisty raj dla osób zza granicy. Szczególnie tych, których interesuje anonimowość i lubią się zatracić w chaosie.

Imprezowa część to także ewenement – do klubów wchodzimy specjalną kolejką dla turystów, podczas gdy rdzenni mieszkańcy przechodzą proces żmudnej selekcji na bramkach. Wyróżnia się artystyczny Fabrica De Arte Cubano (F.A.C.) – to galeria sztuki i klub w jednym. Galeria i scena Fábricy zostały założone w dawnej fabryce olejów kuchennych i od tego czasu zyskały rozgłos jako jeden z najlepszych klubów nocnych i galerii sztuki w Hawanie. Kilka parkietów, różne style muzyczne i można się śmiało zatracać w atmosferze “prawie” europejskiej. Podejrzewam, że spośród młodzieży dominuje tutaj mieszanka nowobogackich oraz dzieci ambasadorów. Przeciętności tu najzwyczajniej nie wpuszczą.

Kuba to idealne miejsce dla osób pokroju Hemingwaya, czyli renegatów z problemem alkoholowym, ale także miejsce godne całkowitej ucieczki od dotychczasowego życia. Hawana to esencja Kuby, ale w drugiej potędze. Wszystko jest tu bardziej intensywne począwszy od skwaru, przez odór po atlantycką bryzę. W zasadzie nie trzeba specjalnie się wychylać poza miasto, jeśli lubimy zgiełk i wielkomiejską krzątaninę. Długotrwałe oczarowanie jest tu gwarantowane. Ja już tęsknie za stolicą!

<Maciek Wilku>

Aktualna oferta wyjazdu na Kubę  ➡️  https://www.onefun.pl/wyjazdy-dla-singli/kuba-perla-karaibow-rytmach-salsy

Zapisz się
Facebook